niedziela, 16 września 2012

Switch | Larry Stylinson.

Cześć. Przybywam do Was z nowym One-Shotem. Nie wiem czy Wam się spodoba, bo jest totalnie popieprzony  i pewnie po przeczytaniu zwyzywacie mnie od idiotek i debili, ale cóż!
Męczyłam się z nim dobre 3,5 godziny, więc za błędy przepraszam!

Btw. #19 niedługo.


Z dedykacją dla Justyny 


Enjoy.
***
Zawsze byli razem. Choćby nie wiadomo co zawsze jeden był obok drugiego. Zawsze. Nigdy nie odstępowali się na krok. Jeden o drugim wiedział dosłownie wszystko. Nawet te rzeczy, które zwykłego człowieka odrzucają.
Wszystko robili razem. Śmiali się, płakali, złościli, obrażali. Później równocześnie przepraszali się wzajemnie, obiecując sobie, że już nigdy żadna kłótnia ich nie poróżni.
I tak było do tej pory. Do tej kiedy w ich życiu pojawiła się ona.
Harry wyczuwał to już od dłuższego czasu. Coś podpowiadało mu, że jej obecność tu przysporzy wiele kłopotów. Więcej niż by się spodziewał. Nie żeby Harry nie lubił Eleanor. Była naprawdę świetną dziewczyną. Idealną partnerką dla jego przyjaciela. Miała wszystkie cechy jakie tylko mężczyzna mógł sobie zażyczyć. Louis mając ją był cholernym szczęściarzem. Nawet sam Harry bez zająknięcia mógł to potwierdzić.
Jako prawdziwy przyjaciel cieszył się szczęściem tego drugiego prawie tak samo jak on sam.
No właśnie, prawie.
Ten jeden procent jego duszy cierpiał. I to bardzo. Ale pewnie zapytacie czemu ten z pozoru szczęśliwy chłopak wolał jednak żeby ta dziewczyna nigdy nie pojawiła się w ich życiu.
Harry do szaleństwa kochał Lou. Nie jak brata czy przyjaciela tylko jako zwykłego mężczyznę.
Jednak miał w sobie tę odrobinę godności żeby to dla siebie zachować. Ukrywał uczucia jak tylko mógł, ale też nie użalał się nad swoim losem. Był szczęśliwy, że mógł żyć pod jednym dachem z Louis'm przez co miał go dla siebie na co dzień.
Jednak kiedy w drzwiach ich mieszkania stanęła Eleanor z kilkoma walizkami i pudłami wszystko, ale dosłownie wszystko się zawaliło. Harry zrozumiał, że nie ma dla niego już żadnej szansy. Został odsunięty od Louis'ego i wtedy zrozumiał, że nieważne jak bardzo by się starał – nigdy Louis nie będzie jego. Nigdy go nie pokocha.
I właśnie dlatego Harry postanowił wyjechać. Był dokładnie 22 czerwca. Tydzień po wprowadzeniu się Eleanor do ich mieszkania. Chłopak pod nieobecność dwójki współlokatorów zapakował wszystkie swoje rzeczy do dwóch wielkich walizek, uprzątnął mieszkanie z wszystkich rzeczy, które w jakikolwiek sposób przypominałyby jego istnienie, zabrał zdjęcia, na których był on sam. Tak jakby go w ogóle nigdy nie było. I taki był jego plan. Ale wróci tu. Obiecał sobie, że wróci gdy tylko będzie gotowy. Gdy tylko jego plan będzie w pełni zrealizowany. Wiedział, że już nie ma odwrotu. I nawet nie chciał rezygnować. Zbyt długo zajęło mu to wszystko by tak po protu teraz stchórzyć i zrezygnować. Chciał tego.
Ostatni raz spojrzał na mieszkanie, w którym przeżył ostatnie 2 lata ze swoim przyjacielem i zamknął za sobą drzwi zostawiając klucz pod wycieraczką.
Wyszedł z wielkiej kamienicy i skierował się w stronę zamówionej wcześniej taksówki. Chwilę później odjechali. Harry nawet nie zaszczycił ostatnim spojrzeniem opuszczanego miejsca. Nie musiał, wiedział, że wróci. Wiedział, że wszystko będzie dobrze.
Po drodze zatrzymał się jeszcze w pobliskim banku, gdzie na koncie miał ulokowane wszystkie oszczędności, a także skory spadek po zmarłych rodzicach. Tak, Harry nie miał już nikogo, był sam.
I również sam, ciągnąc za sobą dwie walizki usiadł w terminalu czekając na swój lot do Tajlandii.
Miał nadzieję, że rok starczy na wszystko. Musi.
*
Harry dzięki pobytowi w Tajlandii z dnia na dzień piękniał. Dosłownie. Nie powiedziałby, że każdy zabieg był przyjemny, ale musiał wytrzymać. Nie mógł zrezygnować po tym wszystkim co osiągnął. Był już na dobrej drodze by stać się stuprocentowo kimś innym. Kimś kto pozwoli mu wreszcie być sobą.
W klinice, pod opieką wyspecjalizowanych lekarzy wszystko szło jak należy. Trwało to długo, bo długo, na efekty trzeba było czekać. Nie ma nic za darmo, prawda? Nie obyło się bez bolesnych ran, wielu tygodni w bandażach i tych podobnych ustrojstw.
Jednak po okrągłym roku osiągnął do co zamierzał. Był piękny. Inny. Niepowtarzalny. Nikomu nieznany. Wrócił nowy.
Wychodząc z lotniska pewnym krokiem wyłapywał poszczególne spojrzenia mężczyzn, a także i niektórych kobiet.
Narodził się na nowo jako piękna istota.

*

-Louis? - brunetka nieśmiało zapukała w drzwi ich wspólnej sypialni. Chłopak jak zwykle siedział na łóżku z laptopem na kolanach. - Możemy porozmawiać? To ważne.
Nawet nie zareagował. Tępo wpatrywał się w migający ekran jak zahipnotyzowany. Znowu go szukał.
-Odpuść, minął już rok – powiedziała cicho. - On już nie wróci, zrozum.
Eleanor wiedziała jak zwrócić na siebie uwagę Louis'ego. Odkąd Harry zniknął bez pożegnania jego umysł zajmowała tylko osoba chłopca z lokami. Dziewczyna też za nim tęskniła. To ona organizowała akcje poszukiwawcze, to ona pierwsza zgłosiła na policję jego zaginięcie i to ona robiła wszystko w celu znalezienia chłopaka. Wszystko byleby uszczęśliwić Lou'iego.
Ale w pewnym momencie zrozumiała, że nic już nie może zrobić. Harry przepadł na dobre jak kamień w wodę. Nawet nie chciała myśleć co się stało z chłopakiem, ale Lou nie chciał o nim zapomnieć. Zbyt dużo dla niego znaczył zielonooki chłopak. Zbyt dużo.
Pogrążał się w tym coraz bardziej. Kiedy nie skutkowały poszukiwania na terenie Londynu i okolic przerzucił się na poszukiwania w Internecie z nadzieją, że znajdzie jego profil na jakimś popularnym portalu społecznościowym. Niestety, nic, pusto, ale nie tracił nadziei.
-Louis, odchodzę – westchnęła zrezygnowana. Nie dawała już rady. Umysł jej chłopaka był zajęty przez Harry'ego. Nawet nie pamiętała już kiedy Lou ostatni raz ją pocałował, kiedy uprawiali ostatni seks, kiedy wyszli gdzieś razem.
Nie, nie chcę iść. Harry może wrócić. Chcę czekać na niego w domu.
Nie, Harry może zadzwonić i potrzebować pomocy.
Nie, nie ma czasu na rozrywki, Eleanor, pomyślże! Trzeba go szukać!
Wszystko kręciło się wokół niego, a Eleanor miała już dość. Jej miłość do Louis'ego wygasała powoli, aż w końcu nie zostało jej ani trochę.
-Powiedziałaś odchodzę czy tylko się przesłyszałem? - Mruknął nawet nie podnosząc wzroku na dziewczynę.
-Nie przesłyszałeś się. Nic już pomiędzy nami nie ma. I ty do tego doprowadziłeś. Pewnie gdybym miała na imię Harry choć trochę zwracałbyś na mnie uwagę – powiedziała obojętnym tonem. - Spakowałam się już. Nie kłopocz się, sama poradzę sobie z torbami. Żegnaj. - Podeszła do niego, nachyliła się i pocałowała jego czoło po czym wyszła głośno trzaskając drzwiami.
A Louis? Został bez przyjaciela i dziewczyny, która jako tako utrzymywała go przy życiu.
Odłożył laptopa i schował twarz w dłoniach.
Spieprzyłem to. Kurwa, Tomlinson, idioto bez uczuć, pomyślał, a potem zwyczajnie w świecie się rozpłakał.
Z płaczu wyrwał go dźwięk budzika, który nastawił na równą osiemnastą trzydzieści.
O dziewiętnastej wyruszy na spacer choć Eleanor zwykła nazywać to obchodem Londynu.

*

Wysoka brunetka na kilkucentymetrowych szpilkach rozejrzała się po wynajętym mieszkaniu.
Przed chwilą właśnie się rozpakowała, urządziła pokoje według własnych upodobać i zaparzyła świeżą kawę. Usiadła w fotelu, który stał w rogu pokoju i odrzuciła z twarzy długie, brązowe loki, które opadły jej na oczy.
Miała stąd doskonały widok na London Eye. Upiła łyk kawy z różowego kubka i cichutko westchnęła. Tak bardzo tęskniła za tym miejscem! Za jej kochanym Londynem.
Spojrzała na zegarek. Dochodziła dziewiętnasta, za oknami robiło się ciemnawo. Miejscami przebłyskiwały z nieba małe gwiazdki. Idealny klimat by wyjść i powspominać.
Zdjęła z nóg gustowne szpilki i zamieniła je na wygodne trampki, sukienkę na obcisłe jeansy i luźną koszulkę, a różową marynarkę na starą flanelową koszulę w kratę.
Niesforne loki spięła w wysoki koński ogon na czubku głowy, wyszła z mieszkania i skierowała się wprost przed siebie.
Od czasu do czasu mijała znajome twarze. Niestety jej twarz nie była znajoma dla nich.
Nie przejmując się tym zbytnio z uśmiechem na twarzy szła wprost do znajomego miejsca gdzie kiedyś uwielbiała spędzać czas. Po drodze wstąpiła do ulubionej kawiarni i kupiła duże cappuccino na wynos.
Kilka minut stąd był naprawdę duży park. Niby zwykły, ale przyciągał do siebie ludzi. Nigdy nie był pusty. Nawet w nocy.
Usiadła na jednej z pustych huśtawek i odbiła się mocno od ziemi.
Mając już dziewiętnaście lat w duchu i tak została dzieckiem. Nie chciała dorastać, ale niestety było tu nieuniknione.
Chwilę później zeszła z huśtawki, a opróżniony już kubek wyrzuciła do pobliskiego kosza.
-Hej, ty – usłyszała. Podniosła wzrok i ujrzała jego. Nic się nie zmienił. - Masz pianę nad wargą.
Poczuła, że cała się czerwieni i szybko starła pozostałość z napoju.
-Dzięki. Zwykle się nie brudzę.
-Nie tłumacz się, każdemu się zdarzy – uśmiechnął się serdecznie, ale sekundę później jego uśmiech zrzedł. - Może to głupio zabrzmi, ale czy my się już kiedyś nie widzieliśmy? Wyglądasz bardzo znajomo.
Serce dziewczyny momentalnie zabiło mocniej.
-N-nie, nie s-sądzę – wyjąkała zawstydzona. - Dopiero co się tu wprowadziłam – skłamała.
-Och, szkoda – westchnął. - Może w takim razie przejdziesz się ze mną kawałek? Pies musi się w końcu wybiegać.
Dopiero teraz zauważyła siedzącego obok jego nogi małego, brązowego jamnika.
Cholera, kiedy on sobie psa sprawił? Pomyślała.
-Czemu nie.
Chwilę później maszerowali żwawo obok siebie rozmawiając na przeróżne tematy, śmiejąc się i wygłupiając.
Chłopak czuł jakby znał ją od dawna, nie miał oporów by mówić jej o prywatnych sprawach czy innych podobnych.
-Czekaj no, nie tak szybko – przerwała chłopakowi w pół zdania kiedy usiedli na ławce. - Od początku! Twoja był, Eileen...
-Eleanor – poprawił ją.
-Zerwała z tobą, bo co?
Chłopak westchnął. Ciężko było mu o tym mówić.
-Nie rozumiała, że przyjaciel jest dla mnie najważniejszy.
-Harry, tak? Dobrze zapamiętałam?
Pokiwał twierdząco głową.
-Harry zaginął rok temu. Jakby rozpłynął się w powietrzu. Zniknęły wszystkie jego rzeczy z naszego mieszkania, zdjęcia na których był. Po prostu wyczyścił z siebie nasz dom. Tak jakby chciał żebym myślał, że go nigdy nie było. Wiesz jak to bolało? Jednego dnia był, a drugiego już nie – spojrzał na nią swoimi smutnymi niebieskimi oczyma. Widać, że faktycznie cierpiał po jego stracie. - Ale nadal wierzę, że wróci. Ja wiem, że on wróci, wejdzie do naszego mieszkania i powie 'Cześć Lou, jak było w pracy?' jak to zwykle robił, a potem obejrzymy jak zwykle jakiś horror i uśniemy razem na tej niewygodnej z wbijającymi się w plecy sprężynami.
Brunetka zachichotała cicho.
-Musieliście być naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Oddałabym wszystko za taką przyjaźń.
-Mhm. Kochałem go, wiesz? Nadal zajmuje u mnie pierwsze miejsce.
Dziewczyna słysząc te słowa momentalnie zamarła i wstrzymała oddech.
-Jesteś...gejem? - zapytała niepewnie.
-Broń Boże nie! - zaśmiał się. - Nie, kochałem go tak jak matka kocha własne dziecko. Nie dość, że był młodszy ode mnie o te trzy lata to zachowywał się jak dziecko. Dosłownie. Musiałem pilnować by na czas wstał do szkoły, budziłem go w weekendy żeby nie zaspał na poranną zmianę do pracy. Gdybym mógł, to nawet bym go zaadoptował – parsknął śmiechem, a dziewczyna mu zawtórowała sztucznie.
Miała dość tej rozmowy. Bolały ją słowa chłopaka. Wstała pośpiesznie z ławki.
-Późno już, muszę iść – posłała mu wymuszony uśmiech.
-Czekaj! Nawet nie znam twojego imienia! - krzyknął za nią kiedy ta się oddalała.
Dziewczyna odwróciła się.
-Harriet! - krzyknęła i przyśpieszyła kroku znikając z jego pola widzenia.

*

Brunetka przez najbliższe dwa tygodnia unikała miejsc, w których mogła spotkać Louis'ego. Nie chciała by odkrył prawdę, ale wiedziała, że kiedyś będzie to nieuniknione.
Bardzo, ale to bardzo nie lubiła kłamać, chociaż sama przez ostatni rok żyła w kłamstwie.
Wiedziała jak bardzo zraniła Lou tak po prostu znikając, ale wyrządzi mu jeszcze większą krzywdę tak po prostu zjawiając się w progu jego mieszkania i oznajmiając mu: Cześć Lou, może mnie nie poznajesz, ale to ja - Harry. Nie przytulisz mnie na powitanie?
Wie, że to by go zniszczyło, ale z drugiej strony im szybciej się dowie tym lepiej.
Bała się. Cholernie bała się mu to powiedzieć, ale postanowiła. Zrobi to dziś. Musi.
Ubrała się w stare ubrania, które pozostały po Harry'm. Te ulubione.
Kremowe spodnie z niskim krokiem i biały top z Jack Wills. Mimo że były to męskie ubrania nadal do niej pasowały. Cały zestaw dopełniła czerwonymi trampkami i wyszła z swojego mieszkania, które aktualnie zajmowała.
Skierowała swe kroki do dobrze znanego jej miejsca. Po piętnastu minutach szybkiego spaceru dotarła na miejsce.
Szybko pokonała dwa piętra i stanęła przed drzwiami z numerem 5.
Teraz albo nigdy, pomyślała i...zapukała.
Za drzwiami rozległy się stłumione kroki, a chwilę później przed nią stał pół nami Louis z jeszcze mokrymi włosami.
-Harriet? Co ty tu robisz? Skąd wiedziałaś gdzie mieszkam? - obrzucił dziewczynę podejrzliwym spojrzeniem. - Śledzisz mnie czy co?
-Louis, nie jestem w nastroju na żarty. Możesz mnie wpuścić? - poprosiła. Louis przesunął się i zaprosił ją do środka.
-Przejdź do salonu. Muszę się ubrać i do ciebie dołączę. Prosto i na...
-Wiem gdzie jest salon, nie martw się. Idź się ubierz, poczekam tu.
Obrzucił ją zdziwionym spojrzeniem,ale nic nie powiedział.
Usiadła w fotelu pod oknem. Jej ulubionym.
Zestresowane serce nadal biło jak oszalałe, a dłonie pociły się niemiłosiernie. Nie może teraz zrezygnować. Już prawie się ujawniła.
Usłyszała kroki Louis'ego, a chwilkę chłopak pojawił się w pokoju i usiadł obok niej.
-Możesz mi w końcu wytłumaczyć o co chodzi?
Dziewczyna wzięła głęboki oddech po czym wypaliła prosto z mostu:
-Harry Styles nie żyje – powiedziała szybko i schowała twarz w dłonie. Nie chciała widzieć jego reakcji.
-To jakiś żart, tak? Nie udał ci się w takim razie – powiedział poważnie i zerwał się na równe nogi. - I proszę cię, wyjdź z mojego mieszkania.
-Nie dałeś mi dokończyć!
-Nawet nie chcę wiedzieć co chcesz powiedzieć.
-Louis... - dziewczyna westchnęła płaczliwie. - Miałeś rację mówiąc, że skądś mnie kojarzysz. Harry to ja.
-Co proszę? - chłopak opadł na pobliską kanapę. Jego twarz momentalnie zbielała, a źrenice oka rozszerzyły się do granic możliwości. - O czym ty pierdolisz?
-Próbuję ci powiedzieć, że Harry Styles to ja, idioto! - nie wytrzymała. Emocje sięgnęły zenitu, a łzy zaczęły wypływać kaskadami z jej oczu. - Ty...ty kochałeś kobiety. Odkąd w twoim życiu pojawiła się Eleanor zrozumiałam, że nie ma już dla mnie żadnego ratunku. Kochałam cię Louis i nadal kocham. Pomyślałam, że jeśli...jeśli zmienię się w coś piękniejszego pokochasz mnie. Chciałam być idealna i piękna dla ciebie.
Chłopak roześmiał się głośno.
-Nie, ty sobie jakieś żarty stroisz, tak?
Harriet potrząsnęła głową na nie.
-Skąd mam mieć taką pewność?
-Nie widzisz jaka jestem podobna do mojego starego ja? W środku to nadal ja. Harry.
-Powinnaś...powinieneś się leczyć, Styles. To co zrobiłeś jest chore, ale...jednocześnie cię podziwiam. Na swoim miejscu nie odważyłbym się zrobić czegoś takiego dla przyjaciela – dodał już trochę spokojniej. - To wszystko, ta sytuacja jest popieprzona.
-Co teraz będzie?
-Nic. Spróbuję się przyzwyczaić do tego, że mam seksowną przyjaciółkę.
Brunetka pociągnęła nosem i przytuliła się do chłopaka. Louis objął ją mocniej i pogładził po włosach.
-No, nie płacz, makijaż sobie rozmażesz – dodał żeby rozluźnić sytuację.
-Gniewasz się bardzo?
-Trochę – powiedział cicho. - Nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie martwiłem.
-Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam – dziewczyna nadal płakała mocząc przy okazji koszulkę Lou.
-Harr...Harriet, spokojnie już. Naprawdę będzie dobrze. Kiedyś się przyzwyczaję do ciebie. Wiesz, nie na co dzień moi przyjaciele zmieniają się w naprawdę niezłą kobietę – przyznał nieśmiało. - I wiesz, jesteś całkiem urocza!
Brunetka otarła łzy i przy okazji rozmazując sobie makijaż uśmiechnęła się szczerze.
-Przestań, bo się znowu w tobie zakocham.
Między nimi zapadła niezręczna cisza.
-Wiesz...teraz kiedy jesteś już dziewczyną wszystko może się zdarzyć. Dosłownie wszystko – powiedział po czym przyciągnął ją do siebie i ucałował w czoło.
W dzisiejszych czasach może zdarzyć się dosłownie wszystko, ale szczera przyjaźń i miłość warte są każdego poświęcenia. I nie ważne czy mężczyzna kocha mężczyznę czy kobieta kobietę. Wszyscy kochamy tak samo!





30 komentarzy:

  1. o matko to było wspaniałe ale jakoś nie moge wyobrazic sobie Styles'a jako laske hahaha... ja ty na to wpadłaś?? o_O czekam na 19 szybko dodaj :) xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja.
    Nie.
    Mogę.
    Umarłam na miejscu kilka razy. Ale od początku.
    Harry kocha Lou - zgon nr 1.
    Eleanor się wprowadziła, a Harry uciekł - wkurw i mina 'Idę Ci Wpierdolić'.
    Harry zmienił płeć - OJAPIERDOLEKURWAMAĆ. Mniej więcej.
    Lou i El się rozstali > http://30.media.tumblr.com/tumblr_lvuqsgcdGD1r76s5to1_500.gif
    Harry przejechał do Louisa > http://media.tumblr.com/tumblr_m739eaOlck1r7tabk.gif
    Harry nie żyje > http://media.tumblr.com/tumblr_lvb37ipteE1qimx0s.gif
    Harriet i Lou mogą być razem > http://25.media.tumblr.com/tumblr_m66296CRzB1rygrpko1_500.gif
    Omg, znowu napisałam komentarz bez ładu i składu. Mam nadzieję, że wybaczysz, wciąż targają mną emocje. :)
    Niecierpliwie czekam na 19.
    Pozdrawiam, @EvelynneDaMasta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no kurwa dokładnie ! Miałam takie same etapy !!1

      Usuń
  3. Popłakałam się jak dziecko. Podziwiam cię . ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsza reakcja po przeczytaniu bólu po zabiegach- nie, to ie możliwe. Po przeczytaniu kolejnych zdań -o kurwa
    a na koniec? Chętnie dowiedziałabym się co z tego dalej wyniknie może II część??

    Boskie, zajebiste, świetne i fjhvlsdkhdfvh :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny pomysł! Z miłości można zrobić wszystko. Czekam na rozdział 19, dodawaj jak najszybciej.

    P.S. Zapraszam do mnie: http://ruletheworldourslove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. GENIALNY, troche sie uśmiałam, bo wyobraziłam sobie Harrego na szpilkach, ale ogólnie to jest NIESAMOWITE, jak ja ci zazdroszcze, że umiesz tak pisać :/

    OdpowiedzUsuń
  7. MATKO BOSKA. Gdy Styles wyjawił(a) prawdę zatykałam buzie by nie zacząć piszczeć jak popierdolona. Majls, to było... epickie. Zdecydowanie. Jezu Chryste... Jestem w szoku a moja mina jest nie do opisania... *O*
    [final-souffle]

    OdpowiedzUsuń
  8. umiem powiedzieć tylko: wow !
    Oryginalne, inne, świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. To było naprawdę niesamowite.
    Zazdroszczę Ci takiego talentu, jakim jest pisanie. Zawsze chciałam go mieć i zazdroszczę ludziom, którzy go posiadają. Jesteś niesamowita;).
    "W dzisiejszych czasach może zdarzyć się dosłownie wszystko, ale szczera przyjaźń i miłość warte są każdego poświęcenia.I nie ważne czy mężczyzna kocha mężczyznę czy kobieta kobietę. Wszyscy kochamy tak samo!" Te słowa są prawdziwe, wydaje mi się, że całe to opowiadanie (chyba można tak to nazwać) ma jakiś przekaz. Nie jest to tylko powiększenie wyobraźni czytelnika. Jeny, nie wiem, jak to, co sądzę o tym, mam dobrać w słowa. Po prostu sądzę, że to ma w pewien sposób przekaz do tych wszystkich homofobów. Nie wiem, jak to inaczej napisać, ale mam nadzieję, że zrozumiesz choć w pewnym sensie mój tok rozumowania, który jest bardzo skomplikowany. No i oczywiście, dziękuję Ci za to, że piszesz, bo jakoś gdy widzę nową notkę robi mi się tak cieplej na serduchu. Podziwiam Cię;.
    Dobra, nie będę więcej zanudzała;).
    Hmm... życzę Ci dużo weny, bo chociaż wszystko co dodajesz mogłabym czytać po tysiąc razy i nigdy mi się nie znudzi, lubię przeczytać też coś nowego:). Mam nadzieję, że będziesz pisała tak długo, aż starczy ci sił (och, fajnie by było, gdyby trwało to w nieskończoność i nawet gdybym była po 30, mogłabym czytać coś nowego, co ty będziesz pisała). Znów zanudzam.
    Pozdrawiam, Kika:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś pierwsza, która coś takiego wymyśliła i.... Podoba mi się!!! Czekam na 19 ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Fakt, jestes pierwsza która coś takiego wymyśliła wiec sto punktów za pomysłowość.
    I oczywiscie napisane świetnie. Bez błędów, łatwo sie czyta....
    Ale nie przekonuje mnie to. Nie, nie, nie.
    Harry jako kobieta - NEVER.
    Nie wiem dlaczego, ale w pewien sposób mnie to obrzydza.

    OdpowiedzUsuń
  12. masz rację. trochę się zdziwiłam tym co tu napisałaś. trochę to chorę, ale zarazem bardzo ciekawe. nie wiem co o tym myśleć.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiesz, czytając notkę nad shotem myślałam, że napisałaś jakieś gej-porno czy coś.
    I serio, po przeczytaniu nie umiem wydusić z siebie słowa.
    Nie, żeby mnie to obrzydziło czy coś!
    Serio, shot jest naprawdę świetny.
    Bardziej chodzi o pomysł: jestem... oczarowana.
    Nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, żeby opisać tak chłopców.
    I nie, nie myślę, że to chore.
    To tak jakby napisać, że... Yh, no wiesz o co chodzi.
    Ten pomysł nie jest chory ani obrzydzający.
    Szczerze mówiąc, jest prawdziwy i tak w cholerę realistyczny,że niektórzy nie mogą sobie tego po prostu wyobrazić.
    Nie jestem do końca pewna co myśleć o pomyśle i jak go nazwać, oprócz tego, że czytając to coś we mnie się tam zaklekotało, wiesz o co chodzi, nie?
    Po prostu...
    Wow.

    {@Just_Kayah}
    {i-cant-love-you}
    {just-dont-break-my-heart}
    {15cdsaboutlove}

    OdpowiedzUsuń
  14. o boże, karolina. nawet nie wiesz jak się lałam z tego shoota, normalnie mnie moje domniemane jaka bolą, lmfao. nie mogę z ciebie, co to w ogóle jest? hahahahahahah. HARRIET FOREVER, kocham cię, Majls. boże boże, kończę bierdolić, pa

    OdpowiedzUsuń
  15. Oh my fucking god. Hazz koietą, kurde, świetny pomysł na shoota.
    Ale wiesz, chyba mam słabą wyobraźnie, bo nie potrafię go sobie wyobrazić.
    Przecież on jest taki wysoki i męski. Podziwiam, że poświęcił się dla Lou,
    tego też bym się nie spodziewała ;o Bardzo mi się podoba,
    Czekam na 19 xxx
    @Julia_Larry

    OdpowiedzUsuń
  16. O Matulu, tak, może zdarzyć się wszystko! Zakrztusiłam się własną śliną, zamordowałabym się gdyby Harry naprawdę zrobił to, co zrobił w tym shocie, to jest obrzydliwe i kompletnie nie mieści mi się w głowie! Co nie zmienia faktu, że napisałaś wspaniały tekst, z resztą, jak zawsze :) Bardzo wzruszający :)

    OdpowiedzUsuń
  17. *fbhslmh vnxfvxdzmvsbeCuieascboIWNnxlnoiba vcyiAXbvuicbsuDzvcbcuvdcbuvbcdvu*
    no i co narobiłaś?
    Tak mnie to occzarowało, że nie mogę się wysłowić.
    No weźxźźźź. *fbdvfbdnifbdxsnnk*

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękny, wzruszający, wspaniały, idealny, cudowny, magiczny <3 Kocham to <3
    http://gotta-be-you1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. To jeden z lepszych oneshotów jakie do tej pory przeczytałam, więc nie pisz głupot, że jest popieprzony, bo jest świetny! Miałaś naprawdę fajny pomysł, gdyż nie czytałam jeszcze nic takiego o takiej fabule, dlatego gratuluje pomysłu. Świetnie opisane to drugi wielki plus. A ostatnie zdanie: "I nie ważne czy mężczyzna kocha mężczyznę czy kobieta kobietę. Wszyscy kochamy tak samo!" mnie jeszcze bardziej wzruszyło. Czysta prawda i tylko jakiś idiota tego nie rozumie. Jeszcze raz gratuluje udanego oneshota :)

    shouldletyougo.blogspot.com
    no-cases.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja bym chciala cały taki blog z szczegółowo opisaną historią bo jest po prostu fantastyczna, gratuluję wyobraźni

    OdpowiedzUsuń
  21. Wow. Um, kurcze. Niewiem co jest dziwniejsze, to że Harry jest dziewczną, czy to, że fakt, że Ty to napisałaś wcale mną aż tak nie wstrząsnął. Chodzi o to, że po Tobie to się można wszystkiego spodziewać i ten shot, jest orginalny, kontrowersyjny, ale jednak nie uważam, że jesteś chora czy coś, bo to raczej Twoje wewnętrzne "JA". Więc podsumuwując bardzo mi się podoba i czekam na 19! <3

    OdpowiedzUsuń
  22. świetny. mega świetny pomysł.
    jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłu i wykonania. pięknie

    a będzie druga część tego shota o Zarrym? *0*

    OdpowiedzUsuń
  23. Czegoś takiego jeszcze nie czytałam. Specyficzne, ale i tak mi się podoba. Piękne. <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Swietnie piszesz . Plaklam cały czas . Czekam na 19 ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. WOW czegoś takiego, to w najśmielszych snach się nie spodziewałam... Ale Harry z tymi jego zgrabnymi nóżkami ;) Pomysł w każdym bądź razie genialny, a ostatnie zdania... Cudo!
    Pozdrawiam i czekam na więcej :)

    @KateStylees

    OdpowiedzUsuń
  26. You may ask yourself why would you want to buy Twitter followers and the answer really is very simple.
    You can also attract twitter followers while offline.
    Ask your friends and followers to digg, retweet a post for you
    because that will feature you on the Digg homepage and you will surely have increased number
    of followers on twitter.

    Look into my page ... Buy Twitter Followers cheap

    OdpowiedzUsuń
  27. Always ensure you choose a method that is proven to remove skin tags without causing adverse effects and scarring.
    Once your mole is dry, cut a piece of duct tape three times the size of the
    mole. After throughly washing the area then placing ice on
    top of acne will support with the swelling and pain.

    Also visit my blog: how to get rid of warts all over my hands

    OdpowiedzUsuń
  28. twoje one shoty są zajebiste ♥ nie wiem co więcej mam napisać *-*

    OdpowiedzUsuń