niedziela, 15 kwietnia 2012

Definitywnie. ONE-SHOT

Jakoś mnie wzięło ... ;)
Enjoy.

~


Dzień jak co dzień, słońce świeciło, już od samego rana słyszałem radosny śmiech dzieci dochodzący zza okna. Aktualnie mieliśmy miesiąc wolnego, właśnie skończyliśmy trasę koncertową i wypoczywamy w naszym wspólnym domu na obrzeżach Londynu. Wydawałoby się, że to mógłby być dzień idealny.
Poleżałem jeszcze chwilkę by przyzwyczaić organizm do nowego dnia i wstałem.
Założyłem moje dresy i przeciągnąłem się, aż poczułem nieprzyjemny 'strzał' w kręgosłupie. Wychodząc z mojego pokoju, już na drugim piętrze poczułem zapach smażonych naleśników. Pewnie wszyscy już wstali i siedzą w kuchni, więc przyśpieszyłem kroku co by mi nie zjedli wszystkich.
Przy kuchence stał tylko Liam, reszty chłopaków nie było.
-Reszta śpi? - Zapytałem i stanąłem obok niego opierając się o blat i popatrzyłem jak przewraca na drugą stronę pulchnego, lekko zarumienionego naleśnika.
-Teraz tak mnie witasz? - Odparł lekko obrażonym tonem.
No tak, zapomniałem. Objąłem go delikatnie wokół talii i pocałowałem w kącik ust.
Liam nie był tylko moim przyjacielem, ale także chłopakiem. Od całkiem niedawna, ale zawsze.
Chłopak zamruczał zadowolony i wrócił do robienia śniadania, a ja wyciągnąłem nasze ulubione kubki z imionami i nalałem do nich świeżego soku pomarańczowego.
Pamiętam, że to na Walentynki kupiliśmy sobie te kubki. On dostał ode mnie różowy z wygrawerowanym na niebiesko napisem Niall, a ja dostałem zielony z pomarańczowym imieniem.
To było przesłodkie.
W końcu, tydzień po naszym święcie przyznaliśmy się przed chłopakami, że jesteśmy razem.
Nie spodziewałem się po nich takiej reakcji.

-Musimy wam coś powiedzieć – zaczął ostrożnie Liam siadając w salonie na jednym z foteli. Ja przycupnąłem na jego oparciu i położyłem dłoń na jego plecach, aby jakoś dodać mu otuchy i uspokoić. Cała trójka popatrzyła na nas wyczekująco.
-My jesteśmy razem – dokończyłem za niego, bo wiedziałem, że sam z siebie tego nie wydobędzie.
Jakieś było moje zdziwienie, gdy Harry zerwał się gwałtownie na nogi i stanął przed Louisem patrząc na niego triumfującym wzrokiem. Brunet jakby wiedział o co chodzi młodszemu, sięgnął do kieszeni swoim jeansów i wyciągnął z nich pięćdziesiąt funtów.
-Wygrałem!
Spojrzałem zdziwiony na Liam'a, ale ten szukał jakoś wytłumaczenia w oczach Zayn'a. Mulat wzruszył ramionami również zdziwiony zachowaniem chłopaków.
Gdy Harry odtańczył już swój taniec zwycięstwa z banknotem w dłoni, usiadł na swoim pierwotnym miejscu koło Louisa wciąż spoglądając na niego raz po raz z triumfem w oczach.
-Możecie wytłumaczyć o co chodzi? - Zapytałem lekko zdezorientowany.
-Już tłumaczę – zaczął Harry. - Założyliśmy się z Lou o to kiedy się wreszcie przyznacie. Ja obstawiałem, że jeszcze w tym miesiącu, a Tommo, że w ogóle. I jak widzicie wygrałem. A teraz wybaczcie, wychodzę. - Wstał i wyszedł z domu.
Louis zrezygnowany wzruszyła ramionami i poszedł w ślady młodszego.
Zayn tylko pogratulował nam ze szczerym uśmiechem na ustach i zostawił nas samych.
-Co za idioci.
-No.

Z wspomnień wyrwał mnie Liam, który postawił przede mną stos naleśników polanych syropem klonowym. Podziękowałem i zabrałem się za konsumowanie.
-Co będziemy dziś robić? - Zapytał mój chłopak, gdy już odłożyłem sztućce i odsunąłem pusty talerz.
-Nie wiem – odparłem szczerze. - Może po prostu posiedzimy w domu, obejrzymy film, a potem pójdziemy do twojego pokoju na małe co nieco – wymyśliłem na poczekaniu.
Chłopak prychnął.
-Ciągle to samo, popadamy w rutynę.
-Ale co niby innego mamy robić? Chwilowo mamy wakacje, musimy z nich skorzystać. Ale rób sobie co chcesz. Nie musisz ciągle przy mnie siedzieć. Równie dobrze możesz sobie zorganizować czas beze mnie.
-Nudny jesteś, Horan – zdziwiłem się na jego słowa, bo zwykle nie mówił do mnie po nazwisku. Chyba, że był zły. - Ciągle byś tylko leżał dupą do góry, wpieprzał te swoje wysokokaloryczne batoniki i grał w Fife. Odkąd jesteśmy razem nie poświęcasz mi swojego czasu. Czasem zastanawiam się czy to ma jakikolwiek sens.
Jego słowa mnie zszokowały. Czy on właśnie zasugerował żebyśmy zerwali? Nieźle mnie tym zdenerwował. Niby ja mu nie poświęcam swojego czasu? A kto chodzi ciągle z nim do galerii? Kto spełnia każdą zachciankę? Choćby taką jak pójście w nocy do sklepu całodobowego, bo jaśnie panu zachciało się winogron? I niby jak mamy mieć jakikolwiek czas dla siebie jak ciągle jesteśmy w trasie?!
-Zastanów się co ty w ogóle mówisz! Ciągle jestem z tobą! Ciągle!
-Nie, Niall, zamknij się wreszcie i nie pogarszaj sytuacji – krzyknął na mnie i wstał gwałtownie od stołu. Krzesło, na którym siedział wywróciło się do tyłu powodując hałas. Obydwoje wzdrygnęliśmy się słysząc to.
-Wiesz co? Mam cię dość! - Nasza rozmowa już nie była ani rozmową ani kłótnią. Teraz to była awantura, która pogarszała się z słowa na słowo.
W nerwach wyrzucaliśmy z siebie wszystko co dotychczas w sobie kryliśmy. Przeszliśmy przez wszystko. Od kłótni o bałagan w domu po inne błahe sprawy.
-Dość?! Chyba sobie kpisz. Ty nie wytrzymasz beze mnie nawet dwóch dni! - Krzyknąłem mu prosto w twarz. - Nikt inny nie obciągnie ci tak jak ja – powiedziałem prowokująco.
Na jego twarzy chwilowo pojawił się lekki rumieniec. Trafiłem w sedno.
-Ktoś jak ty – kontynuowałem. - Nawet do dziwki boi się podejść, co dopiero się ujawnić.
Trafiłem w następny punkt.
Najbardziej w nim przeszkadzało mi to, że bał się komukolwiek o nas powiedzieć. Wiedzieli tylko chłopaki i nikt więcej. A ja nie chciałem się ciągle ukrywać. Chciałem w końcu wyjść z nim na spacer trzymając go mocno za rękę i uśmiechać się głupio, ale z szczęśliwym uśmiechem na twarzy do paparazzi. Chciałem być wreszcie spełniony. Ale nie. Ten bojaźliwy dupek wszystko psuł.
Na początku go jeszcze rozumiałem, sam się bałem jak zareagują inni, ale teraz jest inaczej.
Chciałbym wykrzyczeć całemu światu to jak bardzo go kocham.
-Kiedy wreszcie powiemy o nas?
-Znasz moje zdanie na ten temat. To ma pozostać między nami – powiedział bojowo i raczej nie zmieni zdania.
-Ale czemu?! - Krzyknąłem już lekko płaczliwym głosem. - Wstydzisz się? Wstydzisz się mnie czy raczej naszej odmienności? Ah, rozumiem, ciebie boli to jak zareagują inni! - Zakpiłem lekko. - Świętoszkowaty Liam Payne boi się reakcji swojej mamusi? Ależ to słodkie, normalnie zaraz zwymiotuję tęczą, po której będzie biegać Jezus.
Wiedziałem, że nie lubi gdy się go obraża albo chociażby kpi z religii, ale jakoś musiałem go sprowokować.
-Nie mieszaj w to mojej matki, okej? - Krzyknął gniewnie.
-Ojeju, ktoś tu się obruszył! Zrozum wreszcie, że nie można ukrywać się przez całe życie!
-Można! Ale jeśli ty nie umiesz to nie widzę sensu tego związku.
Staliśmy tak w hallu prowadzącym do salonu (nawet nie wiem jak się tam znaleźliśmy) gdy do domu weszli chłopcy obładowani siatkami.
-Ej, co to za krzyki? - Zapytał Zayn. - Już sprzed drzwi was było słychać.
-Ten tu – wskazałem na Liama. - Boi się przyznać otwarcie, przed wszystkimi, że jest gejem. A co z tym wszystkim się łączy – nie chce przyznać, że jest ze mną – wyjaśniłem sarkastycznie.
-To nie tak! - Zawołał łamiącym się głosem.
-Nie kłam – przerwałem mu ostro.
Nie miałem już siły się z nim kłócić. Chciałem żeby zszedł mi z oczu i nie pokazywał się przez dłuższy czas. Przecież ze mną zerwał, prawda? Może nie dosłownie, ale zerwał.
-Myślę, że masz rację. Nie widzę sensu, żeby być dalej razem – powiedziałem, choć te słowa ledwo przeszły mi przez gardło.
Zayn, Louis i Harry tylko stali tak i patrzyli się na nas. Żaden z nich nie wiedział po prostu co powiedzieć. Zauważyłem, że Louis chwyta lokatego za rękę, bo zaczął się lekko trząść. Zawsze najmłodszy denerwował się i przeżywał, gdy któryś z nas się pokłócił.
Nie chcąc dalej ciągnąć tej bezsensownej wymiany zdań z Liam'em poszedłem do swojego pokoju. Nie miałem już raczej ochoty na rozmowę z kimkolwiek. Na wszelki wypadek zakluczyłem drzwi jeśli komuś chciałoby się mnie odwiedzić.
Rzuciłem się na łóżko. Emocje sprzed chwili nadal mną targały. Nie mogłem uwierzyć,że już nie jesteśmy razem. Mimo, że nasz związek był krótki, w zamian był intensywny i pełen miłości.
Ale teraz nie chciałem go znać. Jak można wstydzić się bycia gejem ?! Tyle razy rozmawialiśmy o tym, tłumaczyłem mu, że to nic złego, a media i jego rodzina jakoś to zrozumieją, mimo, że wywodzą się z ludzi, którzy kierują się myślą kościoła.
To co inne jest złe. Nie prawda. Ale tak niestety myślał mój... Tak myślał Liam. Ja na siłe nie zmienię jego wiary ani nic z tych rzeczy.
Ale cóż. Na chwilę obecną nic już nie można zmienić. Przez niego nie jesteśmy już razem.
I pomyśleć, że mała wymiana zdań przerodzi się w awanturę z niemiłym zakończeniem. Nie chciałem żeby tak wyszło, ale siła wyższa.
Emocje lekko opadały, dłonie przestały mi się trząść z nerwów jak opętane.
Będę za nim tęsknić.
Nałożyłem słuchawki na uszy aby odseparować się od otaczającej mnie rzeczywistości. Ustawiłem piosenkę Vampire Weekend. Jonatan Low. Czy ona przypadkiem nie była na ścieżce dźwiękowej do Zmierzchu? Spojrzałem na wyświetlacz iPoda.
Tak, była.
Pamiętam jak wyrwaliśmy się z imprezy żeby pobyć sami w domu.

Ledwo utrzymywaliśmy się na nogach, jeden podtrzymywał drugiego, ale co chwilę albo ja albo Liam lądowaliśmy na podłodze śmiejąc się z byle głupoty.
Siedzieliśmy tak naprzeciw siebie, na zimnej podłodze, w stanie niezbyt trzeźwym i uśmiechaliśmy się głupio do siebie. Nagle Liam zerwał się ze swojego miejsca i usiadł mi na kolanach. Chwycił mnie za policzki i zbliżył swoją twarz niebezpiecznie blisko mojej. Już myślałem, że chce mnie pocałować, ale...ten ugryzł mnie w szyję! Z moich ust wydobył się jęk.
-To bolało głupku! Co ty w ogóle wyprawiasz? - zapytałem z udawanym oburzeniem.
-Jestem wampirem, nie wiesz? - zapytał śmiejąc mi się do ucha.
-Ach, tak! - Zawołałem sztucznie. - Edwardzie, oszczędź mnie, proszę - zawołałem dramatycznym głosem.
Liam przerwał robienie malinki na mojej szyi i spojrzał na mnie.
-A co dostanę w zamian, Bello?
Udałem, że zamyśliłem się, po czym odparłem.
-Mnie.
-W takim razie jestem za! - zawołał tym swoim pijackim głosem i wstał z moich kolan. - chodź - podał mi rękę bym mógł wstać - mam ochotę obejrzeć ten durny film, mamy go na DVD, prawda?
Pokiwałem głową. Kupiłem mu go dwa lata temu, więc jeszcze powinien leżeć gdzieś na półce, chyba, że Harry i Lou znów bawili się w Podaj Płytę A Ja Jej Nie Złapię.
-Ej, nie ma jej nigdzie - usłyszałem zawiedziony głos bruneta.
usiadłem na sofie, a ten dołączył do mnie chwilę później i wtulił się w mój bok.
-Nie martw się, pokażę ci prawdziwy zmierzch - powiedziałem tajemniczo i zacząłem rozpinać guziki jego koszuli. Załapał aluzję i jednym sprawnym ruchem zdarł ze mnie moją podkoszulkę. Popchnąłem go lekko by oparł się wygodnie o oparcie siedzenia, a sam zsunąłem się z sofy i ukląkłem przed nim.
powoli rozpinałem pasek jego spodni. Równie powoli zacząłem je zsuwać z jego bioder. Chwilę później zauważyłem lekkie wybrzuszenie w jego obcisłych bokserkach. Zacząłem się leniwie bawić gumką od jego bielizny.
Zauważyłem zniecierpliwienie w jego oczach, więc przyśpieszyłem swoje działania. Zdjąłem już całkowicie z niego bokserki i chwyciłem w dłoń jego męskość. Wolno zacząłem nim poruszać w górę i w dół. Miejscami gdzieniegdzie chwytałem go mocniej, a z jego ust wydobywał się jęk przepełniony rozkoszą. Gdy był już twardy , spojrzałem od dołu w jego oczy i wziąłem jego penisa do ust.
Jęknął głośno co mnie zmotywowało do dalszych działań. Przejechałem językiem po całej jego długości, po czym wziąłem go całego do ust.
Boże, naoglądałem się za dużo filmów pornograficznych. Tam wyglądało to pewnie o wiele lepiej.
Jednak widząc rozanieloną twarz mojego chłopaka, chciałem sprawić mu jeszcze większą przyjemność. Ssałem, lizałem, lekko przygryzałem, a on krzyczał. Krzyczał przepełniony rozkoszą, którą mu sprawiałem. Byłem z siebie dumny.
Byłem tak tym pochłonięty, że nie usłyszałem otwierających się drzwi.
-Jezu Chryste, marchewki w niebiosach! - usłyszałem Louisa i odskoczyłem od Liam'a. - Czy ta widzę to co widzę, Harry?
-Tak, Niall właśnie robił loda Liam'owi - powiedział lekko niedowierzającym głosem, jakby sam nie był pewny tego co widzi.
-On ma większego ode mnie! - zawołał Zayn i pobiegł po schodach do swojego pokoju nawet nie ściągając butów i płaszcza.
-Niall, skarbie, tylko umyj potem ząbki, bo już nigdy nie dam ci się napić ze wspólnej butelki - orzekł i chwycił Harry'ego za rękę ciągnąc go na drugie piętro.
W połowie schodów lokaty obrócił się, pokazał nam wyciągniętego kciuka i poruszył niemo ustami, ale i tak wiedziałem co powiedział.
-Dobra robota - puścił oczko i wszedł do swojego pokoju.
Gdy już zostaliśmy sami, spojrzałem lekko zawstydzony na bruneta, który zdążył się już ubrać. Konsternująca sytuacja. Po chwili obydwoje wybuchnęliśmy cichym śmiechem.
-Kocham cię - szepnąłem do niego.
-Ja ciebie też wampirku.

Usta wygięły mi się w lekki łuk na samo wspomnienie tego. I pomyśleć, że to było ledwo dwa miesiące temu.
Do końca dnia nie opuszczałem swojego pokoju. No chyba, że musiałem do łazienki, wtedy zakradałem się do niej ostrożnie by po drodze nie spotkać Payne'a. Los chciał - albo i architektura - że niestety musiałem przejść koło jego pokoju by dojść do toalety.
gdy wracałem, usłyszałem zza jego drzwi ciche łkanie. Już chwytałem za klamkę by wejść, ale przypomniałem sobie, że nie mogę. Jego strata. To nie przeze mnie zerwaliśmy. Wróciłem do pokoju i zakopałem się pod kołdrą. Chwilę później już spałem. Za dużo emocji jak na jeden dzień.

Obudziłem się w fatalnym humorze, a głowa bolała mnie jak nigdy. Była dopiero ósma, więc chłopcy powinni jeszcze spać. Korzystając z okazji, zszedłem na dół do kuchni po sok i po jakieś tabletki przeciwbólowe. Miałem nadzieję, że nie spotkam go tam. Myliłem się. Siedział przy wysokim stole z kubkiem kawy w dłoni i telefonem z drugiej.
Gdy mnie zobaczył od razu zerwał się z krzesła. Miał zapuchnięte oczy.
-Niall - zaczął, ale ja nie chciałem go słuchać. W ogóle nie chciałem mieć z nim do czynienia w tej chwili. Zignorowałem i ominąłem go. Wziąłem szybko to co potrzebne i nie odzywając się do niego szybko opuściłem kuchnie.
Niech cierpi, to wszystko jest tylko i wyłącznie z jego winy. Chyba nie chciał dać za wygraną, bo usłyszałem pukanie do drzwi, a potem wszedł do mojego pokoju mimo, iż nie pozwoliłem.
-Niall, wysłuchaj mnie - powiedział szybko jakby bał się, że mu przerwę. - Przep...
-Nie! - Przerwałem mu głośno. - myślisz, że jak sobie tu przyjdziesz, przeprosisz to wszystko będzie okej? Mylisz się. Zepsułeś to. Mogło być nadal okej, ale nie, ty się boisz - powiedziałem już w miarę spokojnym głosem i wskazałem na drzwi - wyjdź,proszę.
Popatrzył jeszcze na mnie tymi swoimi czekoladowymi tęczówkami i wyszedł.
Czy tęskniłem za nim? Pewnie.
Ale niech nauczy się ponosić konsekwencje. Taka jest kwintesencja życia. Trzeba coś zepsuć żeby dostrzec zalety tego co się straciło. A w tym przypadku on stracił mnie.
Nie rozumiem co jest trudnego w przyznaniu się choćby przed rodziną do bycia gejem? Rozumiem, że mogliby tego nie zaakceptować, ale zawsze można spróbować.
Znów rozległo się pukanie do drzwi.
-Mówiłem, że nie chcę z tobą rozmawiać - zawołałem z myślą, że to znów Liam.
Mimo tego drzwi i tak się otworzyły i ujrzałem w nich Louisa.
-Możemy porozmawiać?
Skinąłem głową. Usiadł naprzeciwko mnie po turecku jak to zwykle miał w zwyczaju.
-Wiesz, że jemu jest przykro? Żałuje tego co wczoraj powiedział.
-Niby skąd wiesz? - Zapytałem kpiącym głosem.
-Bo przez całą noc byłem przy nim kiedy wypłakiwał mi się w koszulkę – wyjaśnił.
-Mam to gdzieś – dobra, nie miałem. Chciałem się teraz zerwać stąd i pobiec szybko do jego pokoju jednak coś mnie powstrzymywało nadal. Ach tak, złość. - Lou, wybacz, ale nie mam ochoty teraz rozmawiać.
Zrezygnowany westchnął i poszedł do drzwi. Wychodząc rzucił na odchodne.
-Jutro po południu mamy wywiad u Alan'a.

*

-No proszę! Piątka wspaniałych! - Zawołał Alan na nasz widok i przytulił każdego z osobna. - Siadajcie, siadajcie, proszę.
Ledwo zmieściliśmy się na turkusowej kanapie. Ja, Zayn, Harry, Louis i Liam.
Publiczność krzyczała, gdzieniegdzie było słychać gwizdy i Alana jak mówił 'oni was kochają! Pomachajcie im!'.
-Kto chce się napić? - Zapytał, gdy wszystko już jako tako ucichło. - Harry, tobie naleję ewentualnie, jesteś świeżo po osiemnastce!
-Bardzo śmieszne – zakpił lokaty.
Lubiłem Alan'a, miał prześmieszny głos i był całkiem spoko gościem. Sympatyczny.
-Niall – zwrócił się do mnie. - Zmieniłeś fryzurę!
Teatralnie złapałem się za głowę.
-Faktycznie, nie zauważyłem, wiesz? - Widownia w śmiech.
Potem rozmawialiśmy o nowej płycie, pierwszym singlu, jak się czujemy w roli numeru jeden w Wielkiej Brytanii, kiedy wracamy w trasę i takie inne.
-Liam, coś nam tu ucichłeś! Nalałem ci za mało Merry Down?
Chłopak wykrzywił usta w lekkim uśmiechu żeby utrzymywać pozory dobrego nastroju.
-Chłopcze, coś cię trapi. Mów, wujek Alan wysłucha wszystkiego – zaśmiał się, a widownia posła w jego ślady. - Mów, ładna jest, prawda?
Ze strony widowni doszły nas głośne okrzyki i coś w stylu 'aww'.
Zszokowany chłopak spojrzał na mężczyznę. Na jego policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.
-Taaak, bardzo – odpowiedział zawstydzony i posłał mi szybkie spojrzenie.
-W takim razie fani będą musieli pożegnać się z Niam'em – powiedział smutnym, udawanym głosem.
-Nie do końca...- tajemniczo powiedział Liam. Nie wiedziałem o co mu chodzi, ale miałem nadzieję, że nie odwali nic głupiego, gdy jesteśmy w programie na żywo. - Fani nie będą musieli się z nikim żegnać, bo... -Jego słowa przerwał głośny okrzyk damskiej części widowni.
Brunet spojrzał uradowanym wzrokiem na nie.
-Niall – tu zwrócił się do mnie. - Miałeś rację, jestem dupkiem, który się wszystkiego boi.
Zaskoczył mnie, nie spodziewałem się, że w programie coś takiego odstawi.
Liam wstał z swojego miejsca i wepchnął się między mnie, a Zayn'a i objął mnie w pasie.
Awwww.
Siedziałem tam całkowicie sztywny nie wiedząc co powiedzieć albo czy w ogóle się odezwać.
-Niall, muszę cię przeprosić. Wiem, że program Alan to złe miejsce; wybacz Alan – zwrócił się do mężczyzny. - Ale przykro mi, że wczoraj tak wyszło – poczułem, że odnalazł moją dłoń i wplótł w nią swoje palce.
-Proszę cię, wróć do mnie – po jego słowach widownia całkowicie oszalała. Dziewczyny piszczały i krzyczały na przemian, inni skandowali NIAM, NIAM, NIAM!
Uśmiech znów zagościł na mojej twarzy. Odważył się, zrobił to. Dla mnie.
Teraz, po tym nie mogłem się na niego gniewać.
No bo niby jak mam się gniewać na kogoś bez kogo nie mogę żyć, co?
Nie mogłem już wytrzymać i po prostu go pocałowałem. Mam gdzieś, że później będziemy na milionie avatarów czy filmików na Youtubie. Liczyła się tylko ta chwila.
Gdy zawstydzony oderwałem się od niego, od razu schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi.
-Chłopcy – powiedział Alan osłupiały. - Możecie nam to wytłumaczyć?
-Powiem tylko jedno zdanie – orzekł już mój chłopak. - Niam jest definitywnie prawdziwy.

18 komentarzy:

  1. Jezu cudowne ;) Niam ;) boże to było genialne ;) miejmy nadzieje że kiedyś wydarzy się naprawde ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedno wielkie Awwwwwwwwwwwwwwwww. :> Boskie.

    http://you-secret-is-safe-with-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również jak IzaaMalik mam nadziję, że to sie kiedyś wydarzy...ZAJEBISTE !!! Proszę o więcej takich ONE-SHOT'ów ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, po pierwsze... cholera jaki ty masz talent ! Razem z Niallem przeżywałam całą tą kłótnię, mając nadzieję że szybko się pogodzą. Świetnie i pisz więcej jedno-partów. ;)

    http://when-i-close-my-eyes-i-think-of-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Po przeczytaniu tego zrobiłam, jedno wielkie *Awwwww* *.*
    Jesteś genialna! Kocham wszystko co piszesz, haha :D xx

    OdpowiedzUsuń
  6. omg. normalnie po przeczytaniu przez cały czas paszczałka mi się śmieje. genialne. ♥ może więcej takich.? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskie :)
    Dziewczyno kocham cie
    Ty robisz zdecydowanie mniej błędów hehe
    ooooo wiem ze jestem okropna ale weź tak całą piątkę
    hehe XDD

    OdpowiedzUsuń
  8. boooooooooskie! Dziewczyno skad Ty bierzesz te pomysly! genialne <3

    OdpowiedzUsuń
  9. ale co ma te wpis do całego opowiadania? nie rozumiem...chyba że to oddzielna cześc jak tak to super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest ONE-SHOT. Jednopart.
      Nie wiesz co to?
      -.-

      Usuń
    2. hahah wybacz nie wiem czemu ale nigdy nie czytam nagłówków bardzo cie przepraszam! z drugiej strony dziękuję bo bardzo mi się podobało! wybacz i dzięki

      Usuń
    3. Jpr jaka ty wredna jesteś ;o Ktoś się pomylił a ty ze sprutą. Trochę szacunku do czytelników a nie.

      Usuń
    4. piszę co chcę, a jak się nie podoba to po prostu stąd wyjdź :)

      Usuń
  10. Genialne! Powinnaś założyć bloga z one-shotami bromance *____* ! (sex-1d-sex.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  11. jezu święty, kocham cię jeszcze bardziej!

    OdpowiedzUsuń
  12. Skoro nadrabianie kolejnych rozdziałów opowiadania już za mną, postanowiłam zabrać się za one shoty ;) a swoją drogą, to uwielbiam je czytać i zawsze jest mi ich za mało :D
    Cudownie piszesz, ale to już wiedziałam. Pomysł genialny. Kłótnia jak żywcem wyjęta z mojego życia - od drobnej wymiany zdań do katastrofy ;) Kolejny plus za to, że jest szczęśliwe zakończenie :) Jestem beznadziejną romantyczką, więc zawsze szukam happy endu...
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  13. Super, zapraszam do mnie: http://harry-louis-styles-tomlinson.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń