Jako że mój blog jest blogiem tygodnia TU z czego się niezmiernie cieszę - rozdział wyjątkowo wcześnie :D
Szczególnie dziękuję LouApproves, bo to ona wybrała to miano :3
Okej, kończę już.
Btw. Ten rozdział nie jest 'wymuszony' ;)
Enjoy
~
Jasne światło wpadło przez uchylone
okno wprost do jego pokoju, nieprzyjemnie zmuszając oczy do otwarcia
się.
Ziewnął przeciągle i odwrócił się
od rażącego światła by wtulić się w osobę, która powinna
leżeć koło niego.
-Zaynie? - zapytał zaspanym głosem,
gdy natrafił na puste miejsce koło niego. Przez myśl przeszło mu,
że może wstał wcześniej i czeka na niego w kuchni. Uwielbiał
kiedy mógł sobie dłużej pospać, a kiedy schodził do kuchni,
czekały na niego gorące naleśniki z dżemem przygotowane przez
bruneta. Takie poranki były najlepsze. Siedzieli naprzeciw siebie,
karmili się wzajemnie słodkimi plackami i całowali.
Z myślę, iż ten poranek będzie
podobny do pozostałych, wstał z łóżka i przeciągnął się.
Narzucił na siebie dresy, które zdjął z siebie poprzedniego
wieczoru, ubrał je szybko i wyszedł z ich wspólnego pokoju.
Jednak gdy był już na półpiętrze
nie poczuł znajomego zapachu wanilii, cynamonu i kawy, które zwykle
towarzyszyły przy gotowaniu.
W kuchni nikogo nie było. Usiadł więc
sam przy stole, ówcześnie nalewając sobie ziemnej kawy z
wczorajszego wieczoru do kubka.
Z czasem do kuchni zaczęli schodzić
się domownicy.
-Dzień dobry, Niall - powitała syna
Maura już od progu kuchni ubrana w biały puchaty szlafrok. - Zayn
jeszcze nie wstał? Zwykle od rana już jesteście razem - posłała
mu znaczące spojrzenie i parsknęła cichym śmiechem.
-Wstał, ale nie wiem gdzie się
podział. Myślałem, że zastanę go w kuchni, no ale widzisz...-
wzruszył ramionami i opróżnił do końca kubek z kawą. - Idę się
przebrać -orzekł i wyszedł z kuchni. Przeskakując po dwa stopnie
wpadł do pokoju i otworzył szafę. Na widok jej wnętrza lekko
zmarszczył brwi. Półki, na których zwykle Zayn trzymał swoje
rzeczy były puste. Szybko otworzył drugą, większą szafę. Były
w niej tylko rzeczy Niall'a. Nie rozumiał co się dzieje. Żadne
wytłumaczenie nie przychodziło mu do głowy.
Bezsilnie usiadł na łóżku. Pod
wpływem jego ciężaru koło niego coś cicho zaszeleszczało.
Kartka. Od razu rozpoznał jego pismo.
Napisane na szybko, pochyłe, niestaranne. Jedno słowo.
Przepraszam.
Po jego policzku
spłynęła mimowolnie pojedyncza łza. Czuł się oszukany. Powoli
zaczął wierzyć w zasłyszane dawno słowa.
'Nigdy nie wierz w
słowo kocham, bo powtarzane zbyt wiele razy traci na swojej
wartości.'
Brunet bardzo
często powtarzał mu jak bardzo mu na nim zależy, jak to on go
kocha, nigdy nie opuści. Kłamstwa, słowa rzucone na wiatr.
Uwierzył mu.
Uwierzył mu jak głupi, zakochany dzieciak, który za nieznaczący
czuły gest zrobi wszystko. Ale to jak traktował go Zayn było takie
prawdopodobne! Traktował go jak swój skarb, swojego małego
kochanego blondynka. Blondynki podobno są głupie.
On wykazał swoją
głupotę wierząc w każde wypowiedziane przez Malika słowo.
Z jego błękitnych
oczu zaczęły spływać kaskady łez. Rzadko płakał, ale jak już
to długo i porządnie. Skulił się na łóżku i zakopał w
pościeli. Nie chciał z niej już nigdy wychodzić. Emanujące od
niej ciepło i zapach chłopaka dawały mu poczucie bezpieczeństwa.
Jego
zapach...właśnie.
Łzy jeszcze
bardziej cisnęły mu się do oczu. Nieświadomie zaczął szlochać.
Sam nie wiedział kiedy. Zdławione przez łzy dźwięki doprowadziły
tu jego mamę, Maurę. Kobieta usiadła obok małego zawiniątka
jakim był skulony Niall i delikatnie pogładziła jego plecy.
-Niall, skarbie -
odezwała się delikatnie nie chcąc go przestraszyć w jakikolwiek
sposób. Bała się, że chłopak nie będzie chciał nic powiedzieć.
- Co się stało? Coś z Zaynem?
Gdy usłyszał jego
imię załkał jeszcze głośniej i wtulił się w wyciągnięte do
niego ramiona kobiety, która natychmiast zamknęła go w mocnym
uścisku i zaczęła bujać niczym małe niemowlę nucąc przy tym
nieznaną, uspokajającą melodię.
Chciała żeby
spokojnie się wypłakał. Nie przeszkadzało jej to, że z minuty na
minutę koszulka robiła się coraz bardziej mokra na jej brzuchu.
To był jej syn.
Jej mały Aniołek, którego powinna chronić przed całym złem tego
świata, ale nie upilnowała tego. Pozwoliła by zaślepiony miłością
został skrzywdzony. Ale była tylko człowiekiem, nie zaradziłaby
na wszystko.
Nie wiadomo ile
siedzieli w ciszy przerywanej szlochem i pociągnięciami nosa. Nie
ważne. Ważne, żeby wyrzucił z siebie ból i odezwał się tylko
wtedy, gdy będzie na to gotowy.
Głaskała go
delikatnie po blond włosach i szeptała cicho pocieszające słowa.
W takiej chwili jak
ta Niall dziękował w duchu, że ma taką matkę. Jest najlepsza.
Nie wyobraża sobie co by było gdyby nie było jej teraz przy jego
boku. Pewnie wypłakiwał by oczy w poduszkę w samotności.
Powoli zaczynało
brakować mu łez, a szloch powoli ustawał. Kilkakrotnie pociągnął
nosem i oderwał się od maminej koszulki.
Spojrzał na nią
smutno zapłakanymi i opuchniętymi oczyma. Jego spojrzenie wyrażało
wszystko, a kobieta po części sama mogła się domyślić co się
stało.
-Zo...zostawił
mnie - wyjąkał cichutko i podał jej zmiętą kartkę, którą
przez ten cały czas trzymał w zaciśniętej pięści. - Nie ma go,
rozumiesz? Czy ja zrobiłem coś nie tak, że on ode mnie odszedł?
Pytania w jego
głowie kumulowały się z minuty na minutę pozostawiając ślad
myśli, że to może z jego winy Zayn odszedł, że to on wszystko
zepsuł.
-Kochanie, nawet
tak nie myśl! - zgromiła go ostrym tonem. Nie chciała żeby
myślał, że to jego wina jeśli nią nawet nie jest w najmniejszym
stopniu.
-Dzięki mamo -
szepnął cicho. - Mogę zostać sam?
Kobieta wstała i
wyszła posyłając mu pocieszający uśmiech.
Nie panował już
nad swoim ciałem. Znów łzy pojawiły się w jego oczach.
Za oknem zaczął
padać rzęsisty deszcz.
Londyn cierpiał
razem z nim.
A Zayn... Ciągle
odtwarzał w głowie wydarzenia z poprzedniej nocy. Nadal widział w
głowie fałszywie triumfujące uśmiechy rodzicieli, gdy ujrzeli go
w swoich progach.
*
Dwa tygodnie. Dwa
pieprzone tygodnie kiedy próbował się do niego dodzwonić, choć
przez chwilę usłyszeć jego głos. Wszystko na nic. Nie odbierał
albo od razu odrzucał połączenie.
Niall już nie był
tym samym chłopakiem co zawsze. Był jedynie cieniem, niewyraźną
kopią. Wychudzona twarz, zapadnięte oczy, ziemista cera. Ciało
przesiąknięte zapachem papierosów. Teraz one były jego jedynym
źródłem życia. Nie jadł nic. Maura na siłę próbowała wmusić
w niego choć połowę tosta lub czegoś innego.
Gdy przynosiła mu
posiłek do pokoju, po prostu go wyrzucał.
Czy oni nie mogli
zrozumieć, że on cierpi? W takich chwilach człowiek nie ma
najmniejszej ochoty na jakiekolwiek rozrywki czy inne czynności
życiowe jak jedzenie. Po prostu nie miał ochoty.
-Niall, skarbie,
zjedź coś. Zrobiłam ci naleśniki z dżemem - kobieta cicho
zapukała lekko w drzwi i weszła stawiając talerz na pobliskiej
półce.
-Dzięki - mruknął
niewyraźnie nie odrywając wzroku od ekranu laptopa.
Blondynka stała
jeszcze chwilę w pokoju jakby wahała się czy odezwać się do
chłopaka czy też nie. Nie chciała go rozdrażnić w jakikolwiek
sposób.
-Jak się czujesz?
- zapytała nieśmiało. - pamiętaj, że nie możesz opuścić tyle
dni szkoły - napomknęła.
-Jest okej -
skłamał gładko i posłał jej wymuszony uśmiech. - A
szkoła...jeszcze tydzień, dobrze? Nie czuję się jeszcze gotowy.
Wyszła
pozostawiając go sam na sam z parującym talerzem.
Od razu, gdy
wyszła, Niall zerwał się z łóżka i chwycił talerz z jedzeniem.
Szybko pozbył się jego zawartości w toalecie. Po raz pierwszy
cieszył się, że ma pokój z własną łazienką.
Wyciągnął z
szafki ukrytą paczkę papierosów i usiadł na szerokim parapecie,
uwcześnie otwierając na oścież okno.
Jesienne powietrze
owiało jego odkryte ramiona i mimowolnie zadrżał.
Raz po raz zaciągał
się gorzkawym dymem i wypuszczał go w nicość.
Jego telefon
dzwonił prawie nieprzerywanie od tygodnia. Widocznie Harry i Liam
martwili się o niego, ale nie obchodziło go to zbytnio.
*
Wreszcie ostatnia
lekcja. Jego ulubiona.
Rozsiadł się
wygodnie w ławce na końcu klasy i obrzucił siedzących gardzącym
spojrzeniem. Zayn ze spuszczoną głową zasiadł ławkę wcześniej,
a Liam po prawej stronie Loczka.
Nadeszła chwila,
gdy w pośpiechu do klasy wszedł brunet poprawiając oprawki
okularów na nosie. Rzucił mu szybkie spojrzenie przypominające o
ich niedawnych igraszkach. Mimo, że minęły od tego prawie dwa
tygodnie obydwoje rumienili się na samo wspomnienie.
Niedbale zapisał
na tablicy temat i przystąpił do sprawdzania obecności.
-Malik?
-Jestem -
powiedział nieobecnym tonem.
-Payne?
-Obecny - odezwał
się nie odrywając wzroku od ekranu telefonu.
Harry kątem oka
zauważył, że pisał do ich wspólnego przyjaciela, Niall'a.
A propos niego. Od
prawie miesiąca nie pojawił się w szkole. Nie odbierał od niego
telefonów, nie odpisywał na wiadomości.
Nawet już nie
słuchał o czym mówi Tomlinson. Martwił się o blondyna. Zawsze
powiadamiał ich o co się u niego dzieje, a teraz nic.
-Ej - poczuł, że
Liam trąca go łokciem. - Po szkole idziemy do Horana. Martwię się
o niego - szepnął.- Zayn, idziesz z nami? - zapytał nachylając
się do przodu.
Mulat jedynie
potrząsnął głową na nie.
Wytrwale
przeczekali całe 45 minut lekcji i czym prędzej zerwali się z
miejsca.
Harry jedynie
posłał przepraszające spojrzenia Louisowi i zniknął za drzwiami
razem z Liam'em.
Opuścili mury
szkoły i wybrali odpowiedni kierunek. Przez całą drogę do domu
Irlandczyka żaden z nich się nie odezwał.
Wreszcie doszli.
Liam ostrożnie zapukał. Nerwowo przestąpywali z nogi na nogę, aż
w drzwiach nie pojawiła się głowa mamy Niall'a.
-Dzień dobry -
powitali się grzecznie. - Czy jest może Niall w domu.
Na twarzy kobiety
zajaśniała panika.
-To chyba nie
najlepszy dzień na odwiedziny, chłopcy.
-Ale my naprawdę
musimy się z nim zobaczyć.
-Martwimy się o
niego - dopowiedział Liam.
Kobieta westchnęła
ciężko i przepuściła ich w drzwiach.
-Tylko...bądźcie...uh,
nie ważne - powiedziała i zniknęła w głębi domu.
Liam i Harry
skierowali swoje kroki do dobrze znanego im pokoju przyjaciela.
Biedny Niall... matko jak mi go szkoda... ja pierdziele gdybym spotkała takiego Malika to bym mu nogi z dupy powyrywała! A rozdział zajefajny, i gratulacje, z tym blogiem, że jest blogiem tygodnia. xdd Nie mogę się doczekać następnego... powodzenia w pisaniu. ;*
OdpowiedzUsuńout-of-my-heart.blog.onet.pl ~ mój.
Ojojoj... Malik debil... Żal mi biednego Niall'a :(
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, trochę mało Larrego, ale i tak PIĘKNE.
Czekam na następny :D
(ach i zapraszam na mój nowy blog z one-shot'ami - http://directioners-paradise.blogspot.com/ ) xx
Ekhm... Doobra, szczerze ? Popłakałam się kiedy doszłam do fragmentu gdzie Niall tak strasznie cierpi z powodu odejścia Zayna.. Jak... Co.. ? Dlaczego ? grr.
OdpowiedzUsuńNo i gratulacje ! Blog zasłużył na miano bloga miesiąca ! ;P
{story-of-larry-stylinson.blogspot.com}
jeden z najlepszych blogów jakie czytałam, a było ich od cholery.... Cudowne....
OdpowiedzUsuń"Londyn cierpiał razem z Nim. " <3
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak szybko napisałaś ! Kocham Twojego bloga !!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, trójeczka http://louis-stole-my-heart.blog.onet.pl/
Ehh...urywać w takim momencie, no wiesz co?! ;P rozdział świetny, czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńJak możesz przerywać w takim momencie ???? Normalnie niech Zayn naprawi co zrobił, bo bardzo mnie zranił (ja tu beczę) !!!
OdpowiedzUsuńŚwietne, jak zawsze.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Niall'a tak sie przejal. A Zayn... grrr jak mogl go tak zranic... Aaaa jak mozesz miec czyste sumienie przerywajac w takim momencie!
OdpowiedzUsuń1d-gotta-be-you.blogspot.com
Po prostu kocham ten blog ! Biedny Niall ;(
OdpowiedzUsuńhttp://give-me-love-like-never-before.blogspot.com/
Genialne! Co chwile ryczalam. Naprawdę swietnie piszesz, a to opowiadania to w 100% mój ulubiony bromamce. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuń@luli_1d
Mądre zdanie wtrąciłaś w opowiadanie. Mam nadzieję, że Niall nie będzie taki głupi i nie wybaczy szybko Zaynowi. Chociaż rób jak uważasz.
OdpowiedzUsuńNareszcie doczekałam się jakiś scen pomiędzy przyjaciółmi, bo dotychczas skupiała się tylko na ich sprawach sercowych :)
Ogólnie nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, bo chcę wiedzieć jak chłopcy do tego podejdą.
Zapraszam do mnie Dreamer. www.lovestory-1d.blog.onet.pl
A o które zdanie Ci chodzi?
Usuń'Nigdy nie wierz w słowo kocham, bo powtarzane zbyt wiele razy traci na swojej wartości.' O To...
UsuńTeraz się wszystko 'Kocha'
Czekoladę, orzechy, słońce, wiosnę, chłopaka...
Kiedy kolejny? Nie mogę się doczekać.:)
www.lovestory-1d.blog.onet.pl Nowy rozdział z chłopakami. :)
Dreamer
'Nigdy nie wierz w słowo kocham, bo powtarzane zbyt wiele razy traci na swojej wartości.'
OdpowiedzUsuńAve - To jedno z kilku mądrych i nie zwykle życiowych zdań - które można wychwycić w tym rozdziale - tak kilka zdań pokazujących nam czym jest miłość i wsparcie - czym są dary istnienia które nie zawsze są dla nas do końca zrozumiałe - cóż- życzę miłego pisani i czytania - Bon Appetitt !
Uwielbiam Twojego bloga, jest naprawdę fantastyczny! :) Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńNie spodziewałem się tego rozdziału tak wcześnie.xD Rozdział CUUUUDOOOOOWNYYYYYYYYYY! Nie lubię czytać części, gdzie jest mało dialogów, ale tu te opisy są po prostu nieziemskie, wciągające.
OdpowiedzUsuńMalikowi skopałabym dupę, a Horana to mi szkoda. Dziwne, że Harry i Liam wybrali się do niego dopiero po miesiącu nieobecności..Z niecierpliwością czekam na cd.;3
Lp
JARAM SIĘ TWOIM BLOGIEM JAK POCHODNIA, JEST FANTASTYCZNY! JUŻ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU, I MAM NADZIEJĘ ŻE NIEDŁUGO GO DODASZ (: POZDRAWIAM XXX
OdpowiedzUsuńZajebioza! :D
OdpowiedzUsuńMam ochotę udusić Zayna za to co zrobił. Mam nadzieje ze jakoś to naprawi. Rodzial jak zwykle świetny.;)
OdpowiedzUsuńKocham twój blog :o Twój styl pisania jest zajebisty ! Rany , wspaniały pomysł i czekam na nowy rozdział :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://essence-protectme.blogspot.com/
Matko siedzę i płaczę ! ;( Biedny Nialluś! Niech Zayn do niego wróci możliwie najszybciej! Nie rozumiem jak mógł go opuścić jesuu !
OdpowiedzUsuńhttp://w-twoim-cieniu-moge-lsniec.blogspot.com/
Ślicznie to napisałaś. Nawet nie wiesz jak mi się to podoba.!
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga ;)
http://meyouandthesky.blogspot.com/