Enjoy.
~
Louis zapukał cicho do gabinetu
dyrektora.
-Dzień dobry, usiądź Louisie -
serdeczny głos dyrektora podniósł go na duchu.
Westchnął i usiadł na wskazanym
wcześniej krześle. - O co chodzi?
Bez zająknięcia dostał to o co
prosił i szybkim krokiem wyszedł z pokoju.
Bardzo, ale to bardzo potrzebował tych
dwóch wolnych dni. Musiał przemyśleć to wszystko co wydarzyło
się ostatnimi czasy. Miał na myśli tą całą sytuację z Harry'm.
Z jednej strony chciał żeby ten dał mu spokój, bo z ich
znajomości mogło by wyniknąć coś nieodpowiedniego, coś czego
inni by nie zaakceptowali. Ale z drugiej strony był mu wdzięczny.
Dzięki niemu zapomniał o byłym chłopaku, zdał sobie sprawę, że
od ostatniej zdrady faktycznie nic nie czuł do swojego eks.
Ale była jeszcze trzecia strona, z
której całkowicie zdawał sobie sprawę. Mianowicie on, ten
utalentowany i przystojny chłopak zaczął mu się podobać. A
pocałunki, które Styles na nim wymusił...po prostu chciał ich
więcej!
Wsiadł do swojego samochodu, który
zaparkował na nauczycielskim parkingu i szybko opuścił teren
szkoły. Zahaczył jedynie o swoje mieszkanie z którego zabrał
kilka najpotrzebniejszych ubrań na dwa dni i ruszył w drogę do
jedynej osoby, która zaakceptowała go takim jakim jest i darzyła
najtrafniejszą poradą.
*
-Cześć Fizz - przywitał ją z lekkim
uśmiechem na twarzy gdy tylko otworzyła mu drzwi swojego
mieszkania.
Ona jako jedyna z rodziny jeszcze przed
ukończeniem pełnoletności sprzeciwiła się rodzicom i
wyprowadziła się z domu do centrum Londynu. Jak na swój wiek była
bardzo odpowiedzialna. Niezbyt dogadywała się z matką, więc po
prostu pewnego dnia po jednej z większych kłótni spakowała się ,
zabrała najpotrzebniejsze rzeczy i za zaoszczędzone pieniądze
wynajęła mieszkanie. Później poznała Tony'ego - miłość jej
życia, ale to już inna historia.
Niska blondynka z dużymi oczyma
rzuciła się na szyję brata z głośnym piskiem.
-Boże, Louis, tak dawno cię nie
widziałam!
Jeszcze chwile trwali w mocnym uścisku
aż w końcu Louis żartobliwie napomknął, że młodsza zaraz go
udusi.
Zamknęła za nimi drzwi i przeszli
razem do małego, ale przytulnego salonu.
-Jak w ogóle u ciebie? Radzisz sobie
jakoś? - zapytał z troską w głosie. Jak każdy starszy brat
martwił się o młodsze rodzeństwo. To normalne.
-Pewnie, u mnie wszystko gra. Jak
zawsze - po błysku w jej oczach wiedział, że młoda nie kłamie i
nie musi sobie już zaprzątać nią głowy. - Ale za to u ciebie nie
bardzo, prawda? - zapytała czujnie. Zawsze wiedziała, gdy Louisa
coś trapiło. Zachowywała się prawie tak jakby siedziała w jego
głowie i znała każdą myśl, którą analizowała i szukała
jakiegokolwiek sposobu aby jakoś rozwiązać problem bruneta.
-Czemu tak myślisz?
-Nie zwiedziesz mnie braciszku. Inaczej
byś tu nie przyjechał, prawda? - jak zwykle go rozgryzła.
Usadowiła się wygodniej na kanapie i wpatrywała się wyczekująco
w brata. - No. To słucham cię.
-Wiesz, że uczę w miejscowym liceum,
prawda? - pokiwała twierdząco głową i czekała na rozwój
sytuacji. - Jestem wychowawcą jednej z klas. Nie ważne. I mam tam
ucznia. I wiesz, od samego początku zaczął się do mnie...wiesz...
- idealne słowo z trudem chciało przejść mu przez gardło. Nie
to, że nie wiedział co powiedzieć. Po prostu się wstydził tego.
-Okej, wiem o co chodzi. Spodobałeś
mu się, tak?
Louis wstydliwie pokiwał głową i
wrócił do opowieści.
-Próbowałem go jakoś do siebie
zniechęcić, ale wyszło jak wyszło.
-To znaczy? - dociekała młodsza.
-Całowaliśmy się.
Na te słowa Fizzy jak oparzona zerwała
się z kanapy. Popatrzyła na niego. Miała w oczach złość? Zawód?
Trudno było mu to określić. Ale na pewno jedno z dwóch. Mimo, że
Fizz była młodsza, zawsze słuchał jej rad, których mu udzielała
i dostosowywał się do tego co mówiła.
Ale teraz nawet nie chciał usłyszeć
tego co miała do powiedzenia, bo już z góry założył, że nie
będzie to nic specjalnie przyjemnego.
-Czyś ty oszalał? Przecież ty już
kogoś masz!
-Już nie, zdradził mnie - wytłumaczył
szybko smutnym głosem i spuścił głowę.
-Nie ważne - westchnęła ciężko. -
Czy ty zdajesz sobie sprawę z konsekwencji jeśliby ktoś was
przyłapał? Jeśli on nie ma jeszcze osiemnastki oskarżono by cię
o pedofilię i Bóg wie o co jeszcze. Straciłbyś pracę, a tego
byś chyba nie chciał, prawda?
Pokornie pokiwał głową, bo wiedział,
że miała rację. Cholernie tego nie chciał, ale niestety ten
chłopak miał w sobie to coś, że za żadne skarby świata nie
chciał zrywać z nim jakiegokolwiek kontaktu.
Spodobał mu się ten zakazany
kontakt
z uczniem
-Słuchasz mnie?
-Co? - zapytał
mechanicznie.
-Powiedziałam, że
musisz z nim zerwać.
-Ale
my nie jesteśmy razem. - Chciałbym.
-Tym
lepiej - powiedziała zrezygnowanym głosem i z powrotem usiadła na
swoim miejscu. Dopiero teraz zauważył, że cały czas chodziła
nerwowo z jednego końca pokoju na drugi. - Zrób coś żeby dał ci
spokój.
-Próbowałem! -
powiedział już lekko poddenerwowanym głosem przypominając sobie
ostatnie tygodnie gdzie starał się być niewiarygodnie niemiłym
dla Harry'ego. Jak widać nie wyszło.
-To ja już nie
wiem - westchnęła cicho. - jakby to powiedział Chris ...
-Pieprzyć to*-
dokończył za siostrę.
*
Wreszcie sobota.
Jeden z wielu dni, który był cały dla nich. Zero nauki, zakuwania
do późnej nocy, robienia zadań i tym podobne.
Był wczesny ranek.
Przez uchylone okno słychać było świergoczące ptaki i
okazjonalnie przejeżdżające samochody.
-Zayn –
rozbudzony blondyn oparł się na łokciu i ziewnął. - Wstawaj już.
Nie przeleżysz dziś całego dnia.
-A co jeśli tak? -
zapytał po chwili i przetarł zaspane oczy.
-Nic, ale pamiętaj,
że miałeś się dziś spotkać z Gwyneth.
Na te słowa brunet
jak na zawołanie schował się znów pod kołdrę i obrócił się
tyłem do swojego chłopaka.
-Musiałeś mi psuć
humor?
-Przepraszam, ale
obiecałeś. Masz z nią zerwać dla mnie. Albo ja albo ona –
powiedział całkiem poważnie i wyszedł z pokoju.
Przecież Niall
doskonale wiedział, że Zayn wybierze jego, więc nie rozumiał
czemu postawił mu ultimatum. Czyżby nadal był zazdrosny o
dziewczynę?
Mimowolnie
uśmiechnął się. Poczuł miłe ukłucie w brzuchu. Jeszcze nikt
nie był o niego zazdrosny. A dla niego widok zazdrosnego Irlandczyka
był najpiękniejszy na świecie.
*
-Cześć skarbie –
niska brunetka weszła pośpiesznie do pobliskiej kawiarenki gdzie
czekał już na nią Zayn. - Coś się stało, że chciałeś się
tak nagle spotkać? - zapytała, gdy już zdjęła swoją kurtkę i
wlepiła w niego swój wyczekujący wzrok.
Brunet nerwowo
zagryzł dolną wargę. Chciał mieć już to za sobą, ale
jednocześnie nie chciał ranić dziewczyny. W końcu byli razem trzy
lata. Trzy piękne lata, których żadne z nich nie żałowało.
Jednak obiecał
Niall'owi, że w końcu to zakończy. A on dotrzymuje obietnic.
Wziął głęboki
oddech by dodać sobie odwagi.
-Gwyneth,
myślę...myślę, że czas zakończyć nasz związek – powiedział
szybko i spuścił wzrok by nie widzieć reakcji dziewczyny. Słyszał
jej przyśpieszony oddech i ciche przekleństwa, które rzucała pod
nosem w jego stronę, aż w końcu parsknęła cichym śmiechem.
-Ty sobie
żartujesz, prawda? - zapytała, sama nie wierząc w swoje słowa.
Malik jedynie
pokręcił przecząco głową.
-Przykro mi.
-Przykro ci? Tylko
tyle? - była zdenerwowana. Słyszał to po jej głosie. - Masz już
kogoś, prawda?
Niemrawo pokiwał
głową.
-Ładna jest? - jej
ciągłe pytania doprowadzały go do szału.
Spojrzał na nią
pewnym wzrokiem i powiedział coś co leżało mu na sumieniu od
dawna,
-To nie ona. To on.
I jest zajebiście przystojny, a ty nie dorównujesz mu w
najmniejszym stopniu – słowa z jego usta wypływały swobodnie jak
woda w strumieniu. Nie miał żadnych zahamowań. Po prostu czuł, że
musi to powiedzieć. - I co? Zdziwiona, że twój były woli
chłopców?
Nie czekając na
jakąkolwiek odpowiedź z jej strony wyszedł z lokalu szybkim
krokiem i skierował się do domu Niall'a, który aktualnie był też
i jego domem.
Rodzice Horan'a
zaakceptowali ich związek i nie mieli żadnych wątpliwości co do
nich.
Szybko zdjął buty
i pobiegł schodami do ich wspólnego pokoju. Niall akurat siedział
na łóżku tyłem do niego.
Zayn wskoczył na
łóżko i przytulił się do jego pleców.
-Tak szybko?
Myślałem, że dłużej ci to zajmie – usłyszał jego głos.
-Aż tak we mnie
wątpisz? - zapytał udawanym obrażonym głosem. - Jak chcesz to
mogę ci pokazać co robię naprawdę szybko – zamruczał wprost do
jego ucha i gwałtownie wpił się jego wargi.
*
Harry korzystając
z wolnego dnia, usiadł na szerokim parapecie i wpatrywał się w
zamalowaną kartkę papieru.
Znowu to zrobił.
Znowu go narysował.
Obiecał sobie, że
tylko go poderwie, rozkocha w sobie i tyle. Ale nie, bo on akurat
musiał się zakochać.
Ale jak tu się nie zakochać w
takiej twarzy, co? Pytał sam
sobie. Nie da się.
Po raz ostatni
spojrzał na narysowany portret i potargał go na drobne kawałeczki.
Nie był jeszcze
dostatecznie idealny.
~
Hej, przepraszam, że tak długo. Miałam to dodać już kilka dni temu, ale cóż.
Musiałam wyjechać - stan psychiczny nakazywał.
Okej, wiem, że strasznie się opuściłam w pisaniu. Zdaję sobie sprawę z tego, że się wypaliłam - zero pomysłów, zero weny.
No trochę było trzeba poczekać, ale doskonale cię rozumiem. I tak zawsze cię podziwiałam, że tak szybko dodajesz. Rozdział jak zawsze świetny. Mam nadzieję, że wkrótce nawiedzi cię wena,
OdpowiedzUsuńpzdr ;]
Ah.. Zajebisty rozdział :D Nawet nic się w nim nie dzieje, a jednak masz coś w swoim stylu pisania co nie pozwala mi się oderwać od tego bloga :) Wiem jak to jest mieć blokadę twórczą, bo też piszę bloga, tylko, że mój jest beznadziejny. Mam nadzieję, że jednak wena przyjdzie i cię zainspiruje na nowo :)
OdpowiedzUsuńniech ta wena wróci, bo jak nie to się do niej przejdę! kocham to opowiadanie i Twój styl pisania,
OdpowiedzUsuńale wiesz, pragnę więcej Larry'ego. :D ♥
Weno wróć:P z niecierpliwością czekam na następny rozdział i ja także chcę wiecej Larryego:P
OdpowiedzUsuń21 na just-dont-break-my-heart.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdziaŁ, jednak zdecydowanie liczyłam na więcej Larrego:) Mam nadzieję, że w następnym bd jakaś akcja :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nexta ...
http://give-me-love-like-never-before.blogspot.com/
Po pierwsze;krótkie.
OdpowiedzUsuńPo drugie: co tak długo nic nie dodawałaś?
Po trzecie; wchodziłam tu dzień w dzień po 25 razy, by sprawdzić, czy jest coś nowego.
Po czwarte: coś same negatywy Ci tu piszę
Po piąte: To źle, że brak Ci pomysłów.
Po szóste: Kocham te opowiadanie, a to rekompensuje całe negatywy. Mam nadzieję, że wena dopisze i dasz radę.
Lp
Cóż...przykro mi, że zawiodłam. Ale bywa.
UsuńW następnym będzie lepiej.
Zawiodłaś? Serio myślisz, że dziennie wchodziłabym na tego bloga tyle razy, bo jest do dupy? UWIELBIAM GO. Nie zawiodłaś, po prostu ja się za bardzo napaliłam i miałam od Ciebie wygórowane oczekiwania.:d
UsuńLp
Rozdział zajebisty, tylko szkoda, że taki krótki, ale rozumiem, że brak Ci weny, bo często też mam taki pomysł, ale ważne, że dodałaś i miałam się czym jarać. Czekam z niecierpliwością na następny c:
OdpowiedzUsuńhttp://out-of-my-heart.blog.onet.pl/ ~ mój.
Ups literówka. xdd | ale rozumiem, że brak Ci weny, bo często też mam tak* i bez tego "pomysł" xdd
UsuńNie zawiodłaś !!! Każdemu potrzebny jest jeden z takich rozdziałów, żeby nie było zawsze tak samo. Rozumiesz mnie prawda ??? Kocham to opowiadanie i to się nie zmieni . Mam nadzieję, że dotrwasz do końca, więc trzymam za ciebie kciuki i za twoją wenę też.
OdpowiedzUsuńrozdzial bardzo fajny. Szkoda, ze brak Larrego , ale co za duzo to niezdrowo :) nie moge sie doczekac kolejnego! Mam nadzieje, ze szybko sie pojawi ^^
OdpowiedzUsuń1d-gotta-be-you.blogspot.com
Dziewczyno Ty sobie chyba żartujesz ! Powiem Ci że się napewno nie wypaliłaś . Masz niesamowity talent . Kocham to Twoje opowiadanie i nawet jeśli było by denne (a w żadnym wypadku nie jest !!!!! ) to możesz być pewna że ja będe to czytać . Kocham to jak piszesz . Miałaś świtny pomysł i czekam na ciąg dalszy ;) IzaaMalik ;)
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest zajebiste hehe
czekam na nn :D
Fajne opowiadanie, chociaż na początku nie odpowiadało mi to, że Harry maluje, a Lou jest jego nauczycielem, jednak się przyzwyczaiłam i jest świetnie.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i życzę weny.
PS: Trochę chamsko Zayn zerwała z tą swoją dziewczyną, no ale nic.
Zapraszam do mnie: www.lovestory-1d.blog.onet.pl